Masz świetny produkt, za który ludzie będą chcieli Ci zapłacić. Usługę, która spodoba się klientowi. Albo piszesz bloga i masz przeczucie, że przypadnie do gustu wielu osobom. Co możesz zrobić, żeby dotrzeć do nich bez wydawania tysięcy złotych na promocję? Zainteresuj się tym, co to SEO i wykorzystaj je w swoich tekstach.
Zastanów się, co robisz, gdy potrzebujesz nowej suszarki do włosów. Wpisujesz „suszarka do włosów” w okienko wyszukiwarki? Ja też. A teraz pomyśl, co robisz, kiedy chcesz upiec brownie i nie masz jeszcze przepisu. Znowu pytasz Google’a.
Czytasz wyniki, które pojawią się na pierwszej stronie wyszukiwania. Bo nie oszukujmy się, kto wchodzi na drugą i kolejne? No dobra, jeśli to Ty, to jesteś wśród 25% osób, które to zrobią. Reszta nigdy nie wyjdzie poza pierwszą stronę wyników. To dane ze strony Neila Patela, który w artykule o SEO, rzuca takim żartem:
Gdzie zakopać coś, żeby nikt nie znalazł?
Na drugiej stronie Google’a.
A Ty przecież chcesz, żeby ludzie znaleźli Twoją firmę i produkty. Kolejność wyników wyszukiwarki zależy w dużej mierze od SEO. (Nie mówię tu o reklamach płatnych).
SEO to Search Engine Optimization, czyli optymalizacja pod kątem wyszukiwarek. To określone strategiczne punkty w witrynie internetowej, które można skonfigurować i ulepszyć pod kątem SEO, by strona pięła się wyżej w wynikach wyszukiwania.
Te z największym autorytetem – najczęściej odwiedzane, najpopularniejsze, najlepsze. Z jednej strony, trudno z nimi konkurować, z drugiej, warto poprawiać swoje SEO. To ono pomaga zwiększyć ruch na stronie. A im większy ruch, tym strona zyskuje na popularności.
Dlaczego piszę o wyszukiwarce Google? Przez liczby. Google ma 92% udziału w światowym rynku wyszukiwarek. Dla porównania – Bing to niecałe 3%. Bardziej prawdopodobne więc, że klient będzie Cię szukał w Google’ach.
SEO sprowadzi do Ciebie właściwych ludzi. Klientów, którzy akurat potrzebują kupić albo przeczytać coś, co masz do zaoferowania.
93% doświadczeń online zaczyna się od wyszukiwarki.
Ruch z portali społecznościowych jest istotny, ale może przynieść Ci nie tych klientów, których chcesz. Natomiast gdy ktoś wpisuje w wyszukiwarkę: kolekcjonerskie lalki crochetdoll, to interesują go tylko one. A jeśli akurat dziergasz je na szydełku, możesz złapać klienta, właśnie dzięki SEO.
Potwierdzają to też badania Monetate – ruch generowany z wyszukiwarek jest nawet o 40% większy niż ten z portali społecznościowych (przytaczam za Joanną Wryczą-Bekier, Webwriting).
SEO to temat tak szeroki, że są nawet specjaliści, którzy zajmują się tylko nim. Warto jednak poznać jego podstawy i zawalczyć o to, by ludzie znaleźli Twoją stronę w wyszukiwarce.
Dla tych z arachnofobią nie brzmi dobrze. Spokojnie, pająk to tylko program, który wchodzi na Twoją stronę, czyta treść i zbiera informacje. Dobra wiadomość jest taka, że pająk do Ciebie wraca, dlatego zawsze możesz coś na swojej stronie ulepszyć.
Dane o Twojej stronie (i milionie innych) pająk wrzuca do indeksu, czyli ogromnej bazy danych. To ją przeszukuje internauta. A potem inne roboty Google’a analizują to wszystko po to, by dopasować wyniki wyszukiwania do potrzeb wyszukujących, dlatego dobrze wiedzieć, gdzie umieszczać słowa kluczowe w tekście.
Z tego co pająk wrzucił do indeksu powstaje ranking czyli lista, którą widzisz po wpisaniu hasła. Jak znaleźć się na początku listy? Tego dokładnie nie wiadomo, bo tajne algorytmy są pilnie strzeżone przez strażników Google’a.
Wiadomo jednak, że Google bierze pod uwagę:
Wiesz już, co to SEO. Teraz Twoja w tym głowa, by zrobić wszystko, żeby pająk zrozumiał, co piszesz, a algorytmy Google’a umieściły Twoją stronę jak najwyżej w rankingu. Wskazówki jak to zrobić, znajdziesz w artykule „Jak pozycjonować stronę internetową”.
Kasia Zubrzycka-Sarna, copywriterka, założycielka marki Pisarenka, autorka e-booków o blogowaniu oraz współautorka książki “Chcę WWWięcej”. Na pisarenkowym blogu podpowiada, jak moc słowa wykorzystać w budowaniu własnej marki.